Siedzę
na wersalce. Trzymam nożyczki w ręce i dżdżownicę w palcach. Na
kolanach leży otwarty Teletydzień, pokiereszowany nożyczkami.
Dżdżownica w moich rękach, pod presją nożyczek, robi się
znacznie chudsza. Odcinam coraz cieńsze skrawki, które lądują na
kolanach Teletygodnia. Muszę bardzo uważać. Nie chcę jej
skaleczyć. Przekroczyć czarnej granicy i wedrzeć się do wnętrza.
Wtedy będzie zepsuta. Do wyrzucenia. Wtedy nie wkleję jej do
zeszytu. Tam lądują tylko idealne wycinanki.
Z Teletygodnia mam
jeszcze bociana, żabę, biedronkę i trochę przyrodniczych. Z
innych gazet i katalogów – wszystko. Najbardziej jestem dumna z
kolekcji zegarów. Znalazłam je w katalogu dekoratorskim. Stały na
rustykalnych meblach, w kilku pokojach. Przyciągnęły mój wzrok
zdobieniami wokół tarczy. Jest ich dwanaście. Mają po cztery
centymetry wysokości. Szerokości – różne. Każdy jest inny. I
każdy jest wycięty przeze mnie – perfekcyjnie. Dżdżownica
skończona. Biorę klej i smaruję ją obficie od tyłu. Dociskam do
zapisanej kartki w kratkę. Literki na kartce, są poustawiane w
równych rządkach. Pisałam je ręcznie, ale drukowanymi literami.
Te drugie cechuje za duża przypadkowość i niechlujstwo. Biorę
jeden listek papieru toaletowego i delikatnie objeżdżam dżdżownicę.
Tu nie może zostać nawet odrobina kleju. Mogłaby coś ubrudzić.
Ściskam papier w pięści i zamykam zeszyt. Papier ląduje w
kieszonce mojej sukienki. Potem umieszczę go w odpowiednim miejscu.
Biorę z szuflady zeszyt w kratkę i wychodzę z domu. Nie będzie
mnie cztery godziny. Dwie będę szła – dwie pisała.
Kochany
pamiętniczku, zeszyt spalony. Wbrew zasadom bezpieczeństwa w
pomieszczeniu. Za sprawą resztek zdrowego rozsądku, przy otwartych
oknach. Ciebie też spalę, tylko skończę pisać.
W
wielkopowierzchniowym sklepie spożywczo-przemysłowym:
-
Kotku?
-
Tak?
-
Co ty robisz?
-
Układam.
-
Nie poukładasz całego hipermarketu.
-
Ale jest nierówno.
-
Cały świat jest krzywy.
-
Ale ja nie przestanę z tym walczyć.
-
Zwariujesz.
-
To jest możliwe. Pamiętaj, żeby mnie wtedy oddać do jakiegoś
zakładu. Nie życzę sobie żebyś mi zmieniał pieluchy.
Jestem.
Roztrzepana jak jajka do biszkoptu. Odstawiona na chwilę zaczynam
się rozwarstwiać. Zostawiona na dłużej, potrafię wrócić do
poprzedniego stanu skupienia. Skupiam się na układaniu rzeczy
nieważnych. Powinnam prasować. Kiedy prasuję, wszystko staje się
proste. Nie pytam, kiedy nie chcę znać odpowiedzi. Nie robię
drugiemu, co sama uznaję za świństwo. Ludzi akceptuję, zamiast
oceniać.
Mam.
Zmarszczki wokół oczu. Pomalowane paznokcie. Całą szafę
sukienek. Talent do zasypywania dziury w całym. Tłumaczenia, jak
krowie na granicy i wyciągania niepotrzebnych wniosków. Z wniosków
robię analizę. Czynniki wykorzystuję do tworzenia zdań złożonych
podrzędnie.
Lubię.
Pisać. Bardzo lubię – pisać. Lubię jeszcze czekoladę, deszcz,
kiedy jestem w domu. Wiatr, ale tylko latem. Ciszę, najlepiej tę
przed burzą. Ciepłą wodę w jeziorze. Jeść pałeczkami. Buty na
płaskiej podeszwie.
Nie
cierpię. Polityki. Wiadomości, informacji i faktów. Robienia po
łebkach. Obłudy, hipokryzji i świętego oburzenia.
W
wielkopowierzchniowym sklepie budowlanym:
-
Muszę kupić młotek, bo połamałem.
-
Połamałeś młotek?
-
No.
-
Ty połamałeś młotek, ja zepsułam wibrator. ..
-
Zepsułaś wibrator??? - podnosi głos.
-
Spokojnie, już go naprawiłam.
Obok
nas, trzech facetów w wieku średnim, próbuje się nauczyć
instrukcji obsługi młotka - na pamięć. Z dwóch sąsiednich
alejek, nagle, wszystkim zaczęły być potrzebne młotki.
Poza
tym, próbuję być „eko”, ale tylko trochę „eko”. Przestaję
próbować, kiedy ktoś sugeruje, żebym wodę w toalecie spuszczała
co drugie sikanie. Do Biedronki chadzam ze swoimi reklamówkami. W
miejscu na śmietnik stoją trzy wiadereczka, ale plastikowe. Zmywam
pestycydy, jednak tylko z warzyw i owoców, które przyniosłam do
domu. Uważam, że przetrwanie larwy ochotka, jest mniej istotne od
bezpieczeństwa ludzi. Bywa, że robię siedem rzeczy naraz. Nie
umiem śpiewać, ale nie przestanę. Nie umiem robić zdjęć – też
nie przestanę. Nie przestanę też być naiwna, pisać co myślę i
kochać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz